Czy wpisze się on w klimat Trzydziestoletniej?
A potem pomyślałam, że skoro mnie się trafiło, to może i innym, i nie ma co uciekać przed czymś, co okazuje się częstym problemem... nie tylko trzydziestolatków.
Nie owijając więc w bawełnę, powiem Wam dziś, że znajdujemy się właśnie przed drzwiami Pracowni Gastrologicznej. Nasze problemy żołądkowe i stresy nie pozwoliły nam o sobie zapomnieć i zagnały nas do lekarza. Na plakietce przylepionej do drzwi czytamy, że oto odbywają się tam zabiegi gastroskopii, kolonoskopii i endoskopii i, jakkolwiek mgliście kojarzymy te nazwy, to jednak dreszcz przebiega nam po plecach i uważamy za szczęście w nieszczęściu, że czeka nas tylko ten pierwszy zabieg.
GASTROSKOPIA to, pokrótce, badanie górnego odcinka przewodu pokramowego. Lekarz rodzinny może nam takie badanie zlecić czy zasugerować, ale my możemy zgodzić się na nie lub nie. Dlatego chcę je trochę odmitologizować.
Bo nie taki diabeł straszny…
Przede wszystkim wchodzimy do gabinetu, gdzie pan doktor przedstawia nam, na czym będzie polegał zabieg i stara się nas wyciszyć. O, tak właśnie. Następnie znieczula nam przełyk i w międzyczasie tłumaczy TRZY cechy gastroskopii: jest bezbolesna, jest nieprzyjemna i jest bezpieczna, a następnie uczy, jak spokojnie i miarowo oddychać (prawie jak na zajęciach jogi!). Taki wstęp ma nas zrelaksować i przekonać, że naprawdę damy radę i nie ma się czego bać. Następnie prosi nas o położenie się na boku i trzymanie w zębach ustnika. Gdy już nieco się wyciszymy, oddech mamy spokojny i na siłę nie staramy się przełykać śliny (a przyznam, że nie przychodzi to łatwo), lekarz zaczyna wprowadzać rurkę - giętki przewód do naszego przewodu pokarmowego. Oczywiście, mamy tzw. cofki i nerwowo przebieramy stopami, ale lekarz ciągle uspokaja. W pewnym momencie prosi nas wyjątkowo o przełknięcie śliny, dzięki czemu rurka popchnięta zostaje nieco dalej w kierunku żoładka. Najtrudniejsza część za nami. Dalsze badanie jest już całkowicie znośne (o ile pierwsza część było średnio przyjemna...), nic nie boli, nie uwiera w żołądku. Grunt, to zamknąć oczy i skupić się na oddychaniu. Czas mija całkiem szybko, a już samo wyciągnięcie tuby przebiega błyskawicznie.
Jak się czujemy po zabiegu? Szczęśliwi, kamień spadł nam z serca (i z żołądka), nic nas nie boli...i jesteśmy głodni, bo przecież od parunastu godzin nie jedliśmy. Trzeba tylko troszkę odczekać i można zapomnieć o dyskomforcie i oddać się nadrabianiu śniadaniowych zaległości.
Nie było tak źle, a wyniki można poznać od razu.
Niektóre z zaleceń pana doktora, które na dobrą sprawę przydadzą się każdemu: zdrowa dieta, owoce, warzywa, dieta śródziemnomorska, chleb żytni, dużo wody z miętą i cytryną.
No i jeszcze to: absoIutnie zero stresów.
Tylko czy to się uda?
Rysunek ze strony: http://www.dobragastrologia.pl/gastroskopia-opis/