Spokojnie, macie jeszcze czas! Neony w gmachu Muzeum Narodowego poświecą jeszcze do czerwca. Zanim jednak pójdziecie podpatrzeć te zamknięte w szklanych tunelikach małe duszki, musicie zaopatrzyć się w 12 zł /8 zł (w gotówce) na bilet wstępu (co ciekawe…i smutne, w muzeum nie ma możliwości płacenia kartą), ale raz już uporawszy się z tym problemem, możecie śmiało podbijać salę neonów.
Wystawa jest czynna każdego dnia tygodnia (oprócz, rzecz jasna, poniedziałków) i, póki co, jest dość tłumnie oblegana przez zwiedzających. W sali jest ciemno, ciepło, nieco duszno i słychać delikatny szmer rozmawiających duszków neonowych. Pójdźcie posłuchać, jakie bajki opowiadają…
Opowiadają o latach 20., robią się coraz śmielsze w latach 60. i 70., by powoli wyciszać się w latach 80. Barwnie wpisują się w historię Poznania, czyniąc Św. Marcin broadwayowską ulicą, sklepy przeobrażając w mniejsze i większe dzieła sztuki, kłując w oczy propagandą, oślepiając splendorem i nawet szarą Głogowską zamieniając w małą migającą perełkę.
Czarno-białe fotografie Poznania prowadzą pięknie oświetlonymi ulicami miasta. Każdy, kto na nie spojrzy, na chwilę się zamyśla: ach, to tam, to Targi, a to Moda Polska, a pamiętam ten budynek z neonem, a to przecież Kociak i Kino Wilda, kiedy to było? I dlaczego właśnie ‘było’ a nie jest?
A potem pełen neonowych inspiracji człowiek wychodzi z muzeum i nieco innym okiem spogląda na swoje miasto. Może jednak gdzieś ukryła się neonowa magiczna sztuka? Może jednak pięknie dziś wieczór do niego zamruga?