Kajaki zwykle postrzegamy jako sport dla zapaleńców, czy chociażby dla tych, których już ktoś kiedyś na nie namówił i wciągnął. A kajaki mogą być fajnym pomysłem na letnią niezobowiązującą sobotę, na wyprawę z dziećmi, na randkę (choć z tym czasem trzeba uważać ;)) czy nawet na samotną wycieczkę w otoczeniu soczyście zielonej przyrody.
Poniżej znajdziecie odpowiedzi na kilka podstawowych kajakowych pytań, które możecie wziąć pod uwagę planując wyprawę nad rzekę.
- Dla kogo? Dla osób, które już w kajakach zasmakowały (bo szlaków kajakowych jest w Polsce bez liku i pokonanie tej samej trasy nawet kilkakrotnie zawsze okaże się nieco inne niż poprzednio, a to nowe drzewo przewróci się i zatarasuje koryto rzeki, a to woda wyschnie i rzeka w najgłębszym nurcie będzie miała 20 cm głębokości, a to pogoda okaże się kapryśna) i dla tych, co na samą myśl o kajaku i skąpaniu się w wodzie czują lekkie dreszcze, ale chcieliby się odważyć...
- Kiedy? Idealnie jest planować kajaki od maja do września, aczkolwiek słyszałam o spływach wczesną wiosną czy późniejszą jesienią - niosą one jednak ze sobą większe ryzyko złej pogody czy lodowatej wody (a skąpanie się w takiej kończy czasem spływ szybciej niż ktokolwiek by planował), na pierwszy więc raz polecałabym jednak cieplejsze lato i spływ trwający 4-6 godzin, jeden dzień na spływ to dobry początek.
- Gdzie? Można zacząć od większej rzeki, gdzie prąd jest nieco szybszy i na żadne naturalne przeszkody nie natrafimy (np. Warta), można też pokusić się o mniejszą rzekę (np. Wełna, Flinta), gdzie co chwilę zaskoczy nas wystający z dna kamień, zwalony pień czy prawie suche koryto, za to będziemy czuli się pewniej, bo trudno tam o stracenie gruntu pod nogami, a widoki zapierają dech w piersiach.
- Co zabrać? Strój kąpielowy (np. być pod t-shirt i krótkie spodenki, ale kto wie, może będzie okazja do kąpieli czy opalania się), sandały lub plażowe buty gumowe (płynięcie na boso to też dobra opcja, bo nie ma obaw, gdy trzeba wyskoczyć z kajaka, by go nieco przepchnąć; co ważne, białe trampki (!) nie sprawdzają się, jako że po spływowym mule nie wrócą już nigdy do pierwotnego koloru), coś na głowę (czapka, chustka), okulary słoneczne, krem do opalania i płyn na komary, przyda się też butelka z wodą i jakieś zapasy żywieniowe na czas spływu (woda równa się wzmożony głód, zapakujcie, co lubicie na małą przekąskę, może tez być kawa, herbatniki, pomidory czy bułka z jajkiem :D, warto też przypomnieć, że płynąc kajakiem, zgodnie z przepisami, nie wolno spożywać alkoholu). Dodatkowo zabieram też zawsze worki na śmieci do kajaka (czasem warto zatrzymać się w połowie spływu na mały piknik, a śmieci koniecznie trzeba zabrać ze sobą), przydadzą się też do zapakowania naszych rzeczy, jeśli zdarzy nam się mała wywrotka, to nasze ewentualne ubrania/telefony/dokumenty nie zamokną tak szybko, jeśli skrzętnie zapakujemy je wcześniej do worków na śmieci czy, jeszcze lepiej, worków wodoodpornych.
- Czego na kajak nie brać, ale zostawić w samochodzie? Ubrania na zmianę i mały ręcznik (na wszelki wypadek), bluzę z długim rękawem i ewentualnie cieplejsze spodnie na wieczór po spływie, kiełbaski (jeśli planujemy ognisko/grilla) i piwko (do woli ;P), najlepiej też zostawić w samochodzie wszelkie dokumenty, portfele, klucze, itd. Koniecznie też trzeba uzbroić się w dobre humory (nauczyłam się tej banalnej prawdy na własnym przykładzie). Z dobrym humorem i pozytywnym nastawieniem ma się dużo większą zabawę, mniej się marudzi a i wiosłowanie idzie o niebo lepiej (co zresztą motywuje na pewno resztę ekipy)!
- Z kim pojechać? Jeśli nie decydujecie się na samotną wyprawę ani na wypad wyłącznie rodzinny, to umówcię się z ludźmi, którym ufacie. Wiecie, że biorąc odpowiedzialność za nich i za powierzone im kajaki, nie ryzykujecie, a możecie płynąć w spokoju ducha. Kajaka nie zniszczą (no chyba że chrupnie im gdzieś między kłodami!), wiosła nie zgubią (a jeśli zgubią, to wyłowią), kapoczka nie utopią, a papierków od batoników nie wrzucą w szuwarki. (Czasem organizator spływu - 1 wybrana osoba - podpisuje oświadczenie, że zobowiązuje się do wypłaty odszkodowania właścicielom kajaków w wypadku ich uszkodzenia). Po drugie, jeśli nie płyniecie kajakiem-jedynką (czyli w pojedynkę) a z partnerem (choć zdaję sobie sprawę, że nie zawsze mamy na to wpływ), to szukajmy osoby, która będzie chciała wziąć czynny udział w wiosłowaniu (no chyba że macie inną umowę:D), będzie cierpliwa (tak jak ty) i wzajemnie nie będziecie się obrzucać inwektywami, jeśli jedno wiosłować będzie w lewo a drugie w prawo (przeróżne wyzwiska i odzywki można usłyszeć na spływie, nawet wśród stałych par - co jest po prostu smutne, i dla wyzywanej osoby, i dla mijających taką pokłóconą parę kajakarzy). Spływ ma być przyjemnością i relaksem, więc z taką myślą dobierajmy sobie partnera :).
Jeśli zatem udało mi się Was zachęcić, możecie spróbować od tej miejscówki: Młyn Ruda, gdzie koniecznie zakupcie świeżo wypiekany wiejski chlebek u gospodarzy! My spływaliśmy tamtejszą trasą w zeszłą sobotę i bardzo pozytywnie naładowaliśmy się słoneczno-kajakowo-przyjazną atmosferą. Polecam :)!