Każdy w mojej rodzinie jest okularnikiem (jawnym lub utajonym), niektórzy (włączając mnie) się ukrywają i noszą soczewki kontaktowe, inni jakoś radzą sobie na co dzień z lekko zamglonym wzrokiem, broniąc się przed okularami jak mogą.
Jeden z moich wykładowców na pierwszym roku studiów raz wspomniał, że według niego okularnicy to silni ludzie, bo musieli nauczyć się żyć na równi z tymi o dobrym zdrowym wzroku, kiedy przecież okulary skazują ich na gorszy start.
Bo jak Sława Przybylska śpiewała tekst Agnieszki Osieckiej, okularnicy czasem snują się po ulicach z kompleksami, miny miewają mroczne, a okular często im zachodzi mgłą. Wystarczą 3 minuty na przystanku w zimny poranek... wchodzi taki okularnik do autobusu i już otacza go mleczna mgła, bo okular zaszedł mgła. Gdy trzeba przebrać sweter, nie można zapomnieć przede wszystkim o zdjęciu okularów, bo przecież się zahaczą i będzie jeszcze większy problem. Rankiem po przebudzeniu nie da się podziwiać od razu pięknego widoku za oknem, trzeba wymacać ręką okulary w miejscu, gdzie ufamy, że odłożyliśmy je poprzedniego wieczoru...że nie wspomnę o przypadkowych zmiażdżeniach, przydepnięciach czy zgubieniu okularów. No i te wieczne niedoczyszczone szkiełka czy daremne próby pocałunków bez uszczerbku na zdrowiu naszego adoratora…
Dlatego z pewnością soczewki kontaktowe mają sporo plusów i jestem im z reguły wierna. Minusem za to jest praca przed komputerem w soczewkach i dłuższe podróże, w których chętnie by ucięło sobie drzemkę (a gdy już na taką się zdecydujemy mniej lub bardziej świadomie, czeka nas sporo nieprzyjemności po próbie otwarcia oczu…).
Ale w końcu i ja sprawiłam sobie nowe okulary. Czarne rogowe oprawki, zdecydowanie lat mi nie ujmują, ale też specjalnie nie czuję się w nich brzydulą. Oczywiście mogę teraz zostać wyzwana od okularnic (ostatnio moja przyjaciółka została obrzucona takim epitetem, gdy w bardzo dyplomatyczny sposób zwróciła uwagę pewnej pani prowadzącej auto, że właśnie w nią wjechała, czyli w przechodnia na chodniku!). Czy zatem obrazić się i schować w swoim kompleksie krótkowidza czy pomyśleć, że jestem silna i wychodzę (w okularach) naprzeciw swoim słabościom? :D