Szukam pierwszych niezesputych wrażeń i zachwytów, czasem małych zawodów, a czasem nauki płynącej z pierwszego doświadczenia czegoś nowego.
Szukam nowych smaków, nowych słów i rozmów.
Szukam nowych ścieżek pośród dobrze mi znanych uliczek Poznania.
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy tych "po raz pierwszy" było kilka. Mogło być więcej, ale cieszę się niezmiernie z tych, które zgromadziłam i zapamiętałam.
- Po raz pierwszy pojechałam na Mazury, odwiedziłam Giżycko, Sztynort i Węgorzewo. Wyruszyłam tam ze Szkołą Żeglarstwa Szekla na jeden z wielu proponowanych przez nich obozów dla dorosłych, młodzieży i dzieci. Zaczęłam poznawać tajniki żeglarskiego języka, szanty, gotowanie na pokładzie i specyficzną portową atmosferę. Nad mazurskie jeziora powrócę.
- Udało mi się po raz pierwszy posmakować lodów z poznańskiej Wytwórni Lodów Tradycyjnych. Miały smak bananowo-truskawkowy i zdawały się lodowym odpowiednikiem zdrowego shake’a. Na plus przemawia ich pyszność oraz ... nieodparte uczucie, że takie lody po prostu nie mogą szkodzić naszej figurze ;).
- Po raz pierwszy w życiu byłam na weselu w Małopolsce. Nasi krakowscy przyjaciele radośnie przyrzekali sobie miłość i równie radośnie bawili się na swoim przyjęciu weselnym. Czego się spodziewałam? Może więcej tradycyjnych zabaw i alkoholu... a tu przesympatyczne wesele ze świetną muzyką, zerową ilością tak przeze mnie nielubianych weselnych gier i paczuszką ciast w podziękowaniu na koniec. Miło i kolorowo, bo panna młoda wystąpiła z pastelowymi kwiatami wpiętymi we włosy i w prześlicznie wiosennej jasnożółtej marynarce.
- Pożegnałam jak na razie pracę w korporacji i zaczęłam po raz pierwszy pracować na stanowisku office managera. Wyzwanie? Jak najbardziej. Każdego dnia poznaję mnóstwo nowych rzeczy... a przede wszystkim uczę się, jak wygląda codzienna komunikacja z umysłami ścisłymi - programistami. Jeszcze mi trochę brakuje :).
- Przez moją nową pracę jestem nieco związana z Zieloną Górą, którą w czerwcu odwiedziłam raz, ale niebawem pojadę tam znowu. Miasto, o którym każdy słyszał, ale nikt nic nie umie powiedzieć. A słynie, jak mi zielonogórzanin-taksówkarz z entuzjazmem opowiadał, z wrześniowego festiwalu winobrania. Obiecałam sobie wtedy właśnie tam pojechać. Polska jest TAK ciekawa!
- Razem z grupą cudownych kobiet inaugurowałyśmy comiesięczne babskie spotkania. Zbieramy się w 6-7 osób, zostawiamy mieszkania, pracę, mężów, chłopaków, dzieci i siadamy/gotujemy/spacerujemy/odpoczywamy/rozmawiamy. Dużo czasu nie mamy, ale staramy wykroić dla siebie 2-3 godzinki (w miesiącu). I staramy się motywować nawzajem. Daje mi to potężnego energetycznego kopa! Polecam!
- Poznaję dzielnie moją dzielnię. Odwiedziłam Start i SPOT. Nie są to najtańsze miejsca, ale z pewnością każde ma ciekawą atmosferę. Start nieco hipsteryzuje, ale w sposób zdrowy, smaczny i sympatyczny, za to SPOT leciutko snobuje, ale miejsce jest na tyle urokliwe i relaksujące, że warto czasem na odrobinę SPOTowego snobizmu sobie pozwolić.
- Za radą taty mojego chłopaka sięgnęłam po inny rodzaj lektury, czyli szwedzki thriller szpiegowski. Tym sposobem w moich rękach wylądował Pływak Joakima Zandera. Książka dość wolno i nieco chaotycznie się rozwija, by od połowy nabrać rumieńców i przyprawić nas o dreszcz emocji aż do końca. Mamy tu silne męskie i żeńskie charaktery, amerykańskich i szwedzkich szpiegów, miłość nie zawsze dającą radę wygrać z życiem... i próbę walki z własnym losem. Sami przekonajcie się, czy warto.
- Z serwisu http://www.e-korepetycje.net/ korzystałam wcześniej jako nauczyciel, by tym razem zamienić się rolami i poszukać dla siebie korepetytora języka włoskiego, a tak naprawdę fajnego Włocha, który nieco zainspiruje mnie do odświeżenia mojego italiano. Dodatkowo, na zajęcia uszczęszczamy razem z moim chłopakiem, co sprawia, że razem odrabiamy zadania domowe i się przepytujemy. Całkiem fajna sprawa.
- Udało nam się dotrzeć pewnej wietrznej ale słonecznej soboty na Pola Grunwaldzkie. Pola rozległe, piękne, zanurzone w polskiej historii. Do tego towarzyszyła nam para znajomych z Krakowa, którzy w prawdziwie wciągający sposób opowiadali nam historię polskich królów. Pozazdrościłam tej wiedzy naszym drogim maturzystom!
- Pierwszy raz wezmę udział w festiwalu podróżnickim Wachlarz 2015 w kinie Apollo, już w tę sobotę. Bilety kosztują 20 zł, a program jest naprawdę bogaty!
- Niebawem organizuję wypad na kajaki na Wełnę.To też będzie mój organizatorski debiut!
- Mój chłopak zachęca mnie też do spróbowania wdrapania się chociaż na deskę do windsurfingu (i utrzymania na niej...), więc jedziemy na weekend nad Jezioro Powidzkie. Kto wie, może się odważę. Może…;)