I taką ciekawą kombinacją okazało się ostatnie spotkanie w ramach Poznańskiego Klubu Podróżnika (czyli coś starego, bo na klubowe spotkania uczęszczałam już kilka lat wcześniej). Koniecznie zapiszcie się do newslettera!.
Tym razem Klub zorganizował spotkanie z Bartkiem Szaro z Paragonu z Podróży (o którym pisałam już dwa lata temu na włoskim blogu). Bartek opowiadał o pierwszej wyprawie autostopem, pomysłem na blog i jego niespodziewanym w sumie sukcesem, łączeniu podróży z pracą i fascynacjami wschodnią Polską i ostatnio współpracą na rzecz odnowy cmentarzy łemkowskich w celu zachowania tak bogatego dziedzictwa naszego kraju. Mówił, że jak tylko ma chwilę wolną, wyjeżdża parę, paręnaście kilometrów poza swoje miasto (Rzeszów) i na dzień, na noc zaszywa się w nowym miejscu, poznaje lokalne, często zapomniane, perełki architektury i poznaje ludzi, co podkreślił parokrotnie, kluczem do poznania miejsca są lokalni ludzie. Bartek z Patrykim (twórcy bloga) organizują też wypady sylwestrowe dla spontanicznych grup ludzi w dość niekonwencjonalne miejsca, ‘spędy’ podróżnicze dla miłośników dyskusji i wymian doświadczeń i przede wszystkim motywują do spróbowania czegoś nowego.
Całe spotkanie miało miejsce w klubie na Św. Marcinie, o którym wcześniej nie słyszałam, a który ujął mnie nazwą, Cicha Kuna, klimatycznym wystrojem i niezwykle zachęcającym wejściem schodami starej kamienicy w podwórku kina Muza. Wiem, że pewnie większość Pozaniaków zna już to miejsce, ale ja jestem pod jego miłym wrażeniem i planuję powrót. Do tego w klubie gości miniksięgarnia, panie barmanki są niezwykle otwarte i sympatyczne i ma się czasem wrażenie, że to pyszne piwo pijesz w towarzystwie bliższych i dalszych znajomych a nie w otoczeniu obcych ludzi.
Zatem, wracając do tytułu postu, coś starego: Poznański Klub Podróżnika i coś nowego: Cicha Kuna, to dla mnie strzał w dziesiątkę!